aaa4
Dołączył: 20 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:18, 15 Lut 2018 Temat postu: stepien |
|
|
Odezwal sie brzeczyk nastawy.
-Kierunek siedemdziesiat stopni czterdziesci minut. Dystans trzydziesci kabli - odczytal Schenker napietym glosem.
Blisko, pomyslal Johann.
Lewy celowniczy zajadle krecil kolem nastawy, a wieza plynnie zmieniala pozycje. Na stelazu podrecznej jednostki ognia nie bylo ostrych pociskow, musieli zaczekac na winde amunicyjna. Jej zaladowanie tez sie opoznilo, nikt przeciez nie spodziewal sie alarmu. W koncu jednak wjechala na poziom pokladu i dwaj amunicyjni wydobyli na noszach niemal stufuntowy pocisk. Plynnie przeniesli go na loze, a ladowniczy wepchneli stemplem w gardziel dziala. Szczeknal zamek, armata zostala zaladowana.
-Elewacja osiem stopni, osiem minut - rozkazal obsmaat.
Lufa zaczela unosic sie z polozenia neutralnego, a Schenker przypadl do okularu peryskopowej lunety, sterczacego po prawej stronie wewnatrz wiezy. Kiedys pozwolil Johannowi poobserwowac przez niego morze, w duzym powiekszeniu i przez gaszcz podzialek odleglosci. Gdy sie przez nia patrzylo zbyt dlugo, mozna bylo nabawic sie choroby morskiej.
-Nie widac celu - zameldowal prawy celowniczy. Schenker najpierw nie zareagowal, skupiony na energicznym kreceniu obrotnica lunety i przepatrywaniu horyzontu. W [link widoczny dla zalogowanych]
zasadzie nie musieli widziec przeciwnika, zgodnie z regulaminem sygnal alarmu i nastawy z dalmierza calkowicie wystarczaly, zeby wystrzelic. W ogniu prawdziwej bitwy z przyrzadow celowniczych wiezy ewentualnego celu i tak nie da sie dostrzec.
-Zajac nastawy! - rozkazal w koncu.
Gdy tylko celowniczy zameldowali o wykonaniu rozkazu, potwierdzil gotowosc sygnalem zwrotnym elektromechanicznego przekaznika.
-Szeroko otworzyc usta! - krzyknal do obsady. Johann tez sie zastosowal. Nie slyszal jeszcze ani jednego strzalu glownej artylerii krazownika, ale o wiele wczesniej nauczyl sie, ze gdy strzela ciezka bron, lepiej jest wyrownac cisnienie w glowie. Popekane bebenki to paskudna sprawa.
Feurewerkoffizier mogl teraz centralnie, z mostka, odpalic wszystkie gotowe dziala, ale strzal nie padl. Obsada stala jeszcze chwile w bezruchu, z otwartymi ustami, gdy wreszcie zorientowala sie, ze oficer spoglada na nich ze skrzydla mostka bezposrednio nad Dora. W dloni trzymal zegarek.
-Znakomicie, Schenker - rzucil na tyle glosno, zeby obsmaat go uslyszal. - Wciaz najlepsi.
Marynarze zaczeli klac pod nosem dopiero, gdy sobie poszedl. Z deszczu kwiecistych okreslen wybijal sie gorzki wyrzut, ze po tych miesiacach bezczynnosci i suchej zaprawy Stary tak ich postanowil potraktowac na samym otwarciu rutynowego rejsu szkoleniowego.
Wystrzelili w koncu, troche znienacka. Wieze na bakburcie rzygnely naraz ogniem, z luf wyskoczyl kilkumetrowy plomien i wielkie kleby dymu, a poklad pod stopami zadrzal od jednoczesnej salwy. Obsada nieco chaotycznie zabrala sie do uprzatniecia luski wyplutej z zamka i zaladowania nowego pocisku. Schenker odchrzaknal tylko i jego zywe komendy od razu przywrocily wszystkim pewnosc siebie. Wydawalo sie jednak, ze w jego glosie gra wiecej gniewu niz zwykle.
-Jest cel! - krzyknal prawy celowniczy.
-Rozpoznanie!
-Wrak na plyciznie. Statek handlowy z nieznanej stoczni. Spalony.
-Plusk?
Johann podsluchal, ze tak wlasnie [link widoczny dla zalogowanych]
nazywali w swym zargonie uderzenie pocisku w wode lub cel.
-Nie widac.
Nic dziwnego, pomyslal Johann. Na trzydziesci kabli pocisk z dziala lecial moze z osiem sekund. Kolumna wody podniesiona jego detonacja dawno juz zdazyla opasc.
-Laduj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|